piątek, 23 maja 2014

KOLEJNY RAZ JARNOŁTÓWEK


I tym razem kameralnie. Trzy samochody, pięć psów i pięć osób.


Każda woda, każde bajorko to radocha dla psów.









Uważaj bo spadniesz...


A widzisz, nie spadłem, jestem już duży...


Ta, od dzisiaj knajpa, zrobiła nam brzydką niespodziankę. Pomimo,
że już tu byliśmy nie raz, odmówiono zgody na wejście na taras z psami.
Psy są zsocjalizowane i nigdy nie było z nimi kłopotu. I my byliśmy zadowoleni.
Od dzisiaj jednak nie jesteśmy i tam więcej nie pójdziemy i innym nie polecamy.
W momencie odmowy w lokalu i na tarasie nikogo nie było.
I życzymy im aby zawsze było tak pusto.


Alternatywą okazało się pobliskie łowisko, które zaserwowało nam pysznego pstrąga.



środa, 21 maja 2014

Grulichova skalka


W Sedlonovie (pisownia fonetyczna z odmianą polską ?), w Czechach
znajduje się piękne alpinarium budowane przez Jaromila Grulicha,
zlokalizowane obok jego domu. Od kilku lat planowaliśmy wyprawę
do tego pięknego zakątka Gór Orlickich. I wreszcie wczoraj odbyliśmy
tą podróż marzeń.



Do Czech wjechaliśmy z Lewina Kłodzkiego asfaltową dróżką, której nie można
znaleźć na mapach samochodowych i turystycznych.




Nasze przygotowania i planowania trwały tak długo, że nie zdążyliśmy przed
śmiercią założyciela. Po jego odejściu ogród zaczął podupadać gdyż nikt z jego
rodziny nie podzielał pasji tworzenia górskiego ogrodu.



Ogród jest udostępniony do zwiedzania po zgłoszeniu się do obecnych
właścicieli ogrodu i ujszczeniu opłaty w wolnej wysokości.
Spadkobiercy po okresie nie interesowania się zaczęli wykonywać
różne prace w ogrodzie, a że wiedzy i pasji im brakuje należy się spieszyć
z wyjazdem do Sedlonova. Nie wiadomo czy to miejsce nie zdziczeje.





Ogród to ponad tysiąc roślin górskich.



Osoby, które znały Pana Jaromila i bywały u Niego opowiadały, że jeszcze
w wieku 70-ciu lat korzystając ze sprzętu wspinaczkowego spuszczał się
na linach aby na wielu półeczkach skalnych sadzić różne rośliny.













Powyższe zdjęcie zrobiłem od dołu do góry i dlatego ta ściana wydaje się dostępna.






Przepływające przez dolinkę potoki zostały wykorzystane do stworzenia
sieci strumyczków z wieloma wodospadami tworzącymi nie powtarzalny klimat.
No i zapachy...czegoś takiego nie spotkaliśmy nigdy wcześnie....utrzymują się
i odurzają.Pachną drzewa, kwiaty, trawy...pachnie wszystko.







Po zwiedzeniu ogrodu wróciliśmy do Lewina Kłodzkiego zatrzymując się
przy wiadukcie kolejowym. Ma podobno 50 m wysokości.