niedziela, 19 czerwca 2011

A dalej z Adą było tak:

zmieniłem kolejność spożywania śniadania. Rano w pierwszej kolejności
szykowałem swoje śniadanie i zjadałem je zupełnie ignorując piesę.
Bardzo ją to zaniepokoiło.
Była podekscytowana. Niespokojnie dreptała tam i z powrotem pomstując
na zmianę porządku. Po swojemu wymyślała mi i usiłowała zwrócić
uwagę na siebie.
Kiedy nic nie skutkowało położyła się na środku podłogi cały czas mrucząc
i wyśpiewując całe swoje niezadowolenie.
Przez cały ranek nie odzywałem się do niej. Po swoim śniadaniu dałem
jedzonko Adzie. Jedzenie przerywała swoją mruczanką wyrażającą
żal i niezadowolenie.
Sytuacja powtórzyła się po obiedzie.
Następnego dnia rano gdy usiadłem do śniadania Ada wstała ze swojego
legowiska, usiadła na środku kuchni i spokojnie obserwowała co robię.
Kiedy dostała swoją porcję zaczęła jeść cały czas pomrukując
z niezadowoleniem. W czasie posiłków nie zwracaliśmy na nią uwagi
i nic do niej nie mówiliśmy pełna ignorancja.
Trzeciego dnia nastąpił przełom. Poddała się. Gdy usiadłem rano do śniadania
Ada wstała i wyszła z kuchni. Spokojnie zjadłem śniadanie.
Wróciła dokładnie gdy skończyłem jeść. Skąd wiedziała, że to już, nie wiem.
Była w pokoju i nie widziała co robię.
Od tego dnia tak jest codziennie. W czasie naszych posiłków albo wychodzi,
albo kładzie się z boku i cichutko, spokojnie sobie czeka.
Najdziwniejsze jest to, że jednocześnie zaprzestała ściągania czegokolwiek
ze stołu i szafek, przestała dobierać się zawartości szafek.
Jednym słowem uznała naszą władzę i nie rusza naszej własności.
Byliśmy zszokowani tym, że wystarczyły trzy dni aby rozwiązać problem
wydawało by się nie do rozwiązania.
Jednocześnie ze zmianami dotyczącymi posiłków za namową jednej
z przeczytanych książek zacząłem przesiadywać na Ady legowisku.
Siadałem tam zawsze wtedy gdy Ona tam była. Wchodziłem rozpychając się
zmuszając ją do ustąpienia mi miejsca. Bez słowa. Za każdym razem
siedziałem tam od pięciu do dziesięciu minut. Było to wzmocnienie
mojej dominacji. Przejęcie kuchni w posiadanie odbyło się cicho i spokojnie
bez niczyjej krzywdy.
Muszę jeszcze powiedzieć, że zauważyłem jak ciekawie wygląda świat widziany
z pozycji psa. Myślę że rodzice małych dzieci powinni często zniżać się
do pozycji swoich pociech. Obserwując świat z ich pozycji można
zauważyć jak jest postrzegany przez dzieci i dlaczego na jedne rzeczy
reagują , a inne ignorują lub nie zauważają.
Tym wszystkim poczynaniom towarzyszyła większa dyscyplina nas
obowiązująca. Nie ma głaskania przy psa przy stole. Nie ma podawania
kąsków przy stole. Nie ma mówienia do psa przy stole. Dla nas nie ma
psa przy stole.

niedługo mundial.........trenujemy


Od początku pies nie ma wstępu na meble i do naszej sypialni.
Tak rozwiązał się bodaj największy problem. Teraz nawet mięso może leżeć
a piesa co najwyżej będzie go pilnować.
Nie rozwiązało to jednak wszystkich problemów.

3 komentarze:

  1. To ja dodam ze swojej strony, że to wszystko naprawdę dało efekty. Mieliśmy wcześniej psy i widzę, że przy Adzie nie ma problemu żebrania i przeszkadzania przy jedzeniu. Piesa jest bardzo grzeczna :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też podglądając zaklinacza psów zaczęłam "naprawiać" zachowanie Małej. Suńka jest charakterna i potrzebuje dominanty w domu, bo inaczej ona zaczyna rządzić po swojemu :))Mamy już swoje sukcesy np. możemy z nią spacerować i nie wyrywa się do innych psów ani na boki. Idzie ładnie łapa w nogę :)
    Fajnie, że z Adą się udało :))

    OdpowiedzUsuń