Atosa kupiła mi żona w prezencie z okazji 10 rocznicy
ślubu. Znajomi znajomych wyjeżdżali na stałe do niemiec
i szukali kupca na psa. Zależało im na dobrym domu dla niego
i nie każdemu chcieli go sprzedać. tak więc kupiliśmy go
z poręczenia. Kiedy pojechałem go zobaczyć to od razu
wróciłem z psem. Jego właściciel przyjechał razem
z nami aby zobaczyć warunki. Miał siedem miesięcy
i był wspaniały i piękny i.... Niestety był to zły czas dla
mojej fotografii, która czasowo musiała ustąpić miejsca
innym priorytetom co zresztą widać po jakości zdjęć.
Niestety są to tylko skany z odbitek.
Bardzo lubił długie niedzielne spacery i przynosił z nich grube gałęzie i niósł je przez dwa, trzy kilometry nie dając sobie pomóc.
Przeżyliśmy z nim wiele zdarzeń takich jak zjedzenie lalki córki, kapci oraz całego gara dobrego barszczu z kawałem mięsa. Ściągnął go z parapetu okna w kuchni.
Tutaj Atos hipnotyzuje pana papuga.
Atos kiedy miał już ponad 10 lat lubił wtulać głowę pod ramię jak to tu widać. A w pudełku malutki pies nr 6. Bardzo płakał gdy do nas przyszedł.
I tak to przy złej pogodzie naszło mnie na kolejne wspomnienia.
O jejku :) Tyle psów :D... Atosik śliczny, Szimi też tak pychol przytulała :D. A maleństwo? Napiszesz o nim coś więcej...?
OdpowiedzUsuńCudny pies - fajne wspomnienia - czekam na następne :))
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że zabrakło tu kilku informacji :-) Np że Atos był wielbicielem kremu Nivea. Że nie pozwalał mi i siostrze wchodzić do kuchni kiedy jadł. Że miał na sumieniu kury sąsiadów :-) Był pięknym, mądrym i charakternym psem :-)
OdpowiedzUsuńA maleństwo to Buran - pies o którym ja też mogę powiedzieć "mój pies" :-)