Dzień psa minął niepostrzeżenie. W natłoku zajęć nie zaniedbałem
porannych spacerów i moja piesa wygląda na zadowoloną.
Po buszowaniu w zaroślach z powodu
dużej rosy wygląda jak by wyszła z wody.
Czekając na Adę uchwyciłem kilka trawek. Poranne słońce
zaiskrzyło na mokrych roślinach.
Tydzień temu nadszedł czas naprawy naszego komina. Wczesną wiosną
kolejny już raz rozszczelnił się i dym przedostawał się do pokoju na piętrze.
Naprawa polegała na rozfrezowaniu całego komina tak aby można było
zamontować wkład stalowy o średnicy 180 mm. Komin miał otwór
prostokątny 140 x 160 mm. Całkowita wysokość komina 15 m.
Aby nie rujnować kominka wykuto w kuchni otwór przez, który wprowadzono
trójnik. W piwnicy wykuto otwór do zamontowania wyczystki.
Na strychu wykuto otwory gdyż komin miał załamanie (odchylenie).
Jednym słowem totalny bałagan.
Na dachu zamontowano urządzenie frezujące napędzane hydraulicznie
z pokazanego tu agregatu. Za taczką i brzózką widać duży odkurzacz
wyciągający urobek z komina na zewnątrz.
Przy padającym deszczu obsługujący urządzenie, przypięty do komina
stał przez prawie całą roboczą dniówkę na dachu.
Urobek to ceglana mączka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz